Pub

- Czy to nie piękne, że po kilku głębszych nikt już nie mówi wprost?- uśmiechnęła się wyraźnie zadowolona- Rozmowa od razu staje sie ciekawsza.

- yhy- mruknęła przenosząc spojżejie na Kyrie a następnie na blat stołu

Gothreek najwyrazniej zaciekawiony pojęciem "wprost"
-jak to nikt nie mówi w prost? , ja staram się zawsze....

- W obecnym domu owszem ale w Centrali mieszkam już kilka ładnych lat... taki zawód - znów spojrzała na Gotha, tym razem zwyczjnie, jak na kolegę

-Ja też- przytaknęła mu- ale jakos nikt tego nie rozumie...

Goth poczułwszy przypływ gorąca, zdjął długi czarny płaszacz i zawiesił go na poręczy krzesła...

-Albo jestem tak spity [link widoczny dla zalogowanych] nic nie kapuje albo to wy niezrozumiale mówicie - odezwał się sennym głosem Goth

kyrie wprawnym ruchem wytrząsnęła popiół bezpośrednio na podłogę i schowała fajkę do kieszeni.

-cościcho się zrobiło...

- To chyba my jesteśmy spite i przez to mówimy niiezrozumiale...

Kyrie starała się zaogniskować wzrok, co przychodziło jej z większym niż się spodziewała trudem.

Goth wbił wzrok w księżyc za oknem, chmury lekko przesówały się po niebie co chwila przysłaniając niebieski blask księżyca.

-Późno się zrobiło...-powiedziała wstając chwiejnie i podnosząc swoje zawiniątko (teraz już w stanie postępującej destrukcji...:P) - Chyba już pójdę...potocze się?...do domu.

Gothreek wyjął z kieszeni kawałek skały...
przyłożył dłoń, na której koło transmutacji zaczęło już świecic błękitnym blaskiem.
- To z nudów - powiedział
skała zaczęła przybierac dziwne kształty w końcu przybrała postac róży (tyle że z kamienia), wziął ją i położył na stole.

-Sakura? odprowadzimy Kirie? (gdybym poszedł z nią sam ... wiesz... to mogło by wydac się dziwne)

Kyrie uśmiechnęła się myśląc "sztuczki"
Wzięła niewielką kartkę i ołówek (nie pytajcie n=skąd :P) i koślawym pismem napisała: "Thoqqua, wzięłam 3 butelki na twój rachunek, wpadnij kiedyś, Kyrie"

(to się nie wydaje dziwne ale pewnie bym się poczuła urażona, ze mnie zostawiłeś :P)
Sakura po krótkiej chwili zrozumiała słowa Gotha
- Odprowadzić? Co? Tak, Jasne, czemu nie - uśmiechnęła się

-Kyrie co ty na to byśmy cię odprowadzili

wcisnęła kartkę w dłoń Thoqque i wyprostowała się zadowolona.
-Idziemy?- spytała

wzięła Gotha pod ramię, żeby się nie przewrócić.

- ok w drogę- Goth wziął płaszcz zażucił na ramiona i wyszedł z pubu klepnąwszy lekko thoqqe po plecach na pożegnanie...

I wyszli wszyscy.