Herbaciarnia

Weszli z Sak do herbaciarni i zajęli wolny stolik

Sakura zaczęła rozmowe
- Zauważyłeś może, ze blizny Kyrie zniknęły? I to w dość sspektakularnych okolicznościach?

<:P>

Zaczynaj - poprosił Thoqqua

blizny? - spytał Thoqqua - te, które próbowała tak usilnie ukryć?

- I które przestała nagle ukrywać, bo ich już nie ma. Mówiła ci coś może o tym?

- Zauważyłem, że zniknęły ale w jakich okolicznościach nie wiem - powiedział Thoqqua - Jak dla mnie to to jej sprawa i jak cię to coś obchodzi to z nią sama pogadaj - spoważniał - Ja nic nie wiem - I dodał w myślach - Zresztą i tak bym ci nie powiedział

-Możesz mi wierzyć okoliczności były niezwykłe- powiedziała zupełnie poważnie- Mnustwo krwi, jakies światła....słuchaj, spytałabym ją choćby zaraz, gdyby nie to że to delikatna sprawa- zamilkła na chwilę - Wydaje mi się, że jesteś jej przyjacielem. Podejrzewam, że wpakowała się w coś naprawdę paskudnego i sama jeszcze o tym nie wie. ale może ty cos zauważyłeś, jakieś podpowiedzi...cokolwiek co mogłoby mi pomóc.

Tak... jedną - powiedział poważnie - Skąd właściwie wiesz jak zniknęły? No i sama się jej spytaj... ja nic nie wiem - znów dodał sobie coś w myślach - Ludzie... nie wiem z kim gadam... z przyjaciółką Kyrie czy kolejnym wojskowym obowiązkiem

- Pomaganie komukolwiek nie leży w moich obowiązkach- powiedziała jakby czytała w jego myślach- Polubiłam ją, nie chcę kiedyś znaleźć jej w charakterze mokrego placka na podłodze....mogę ci zaufać w tej sprawie? Tylko wtedy mogę ci powiedzieć wszystko, czego się domyślam....

<ok, do jutra>

Zależy o co ci chodzi jak pytasz się czy możesz mi zaufać - powiedział Thoqqua

-Żeby wszystko ci dokładniej wszystko wytłumaczyć muszę wiedzieć, że nie pobiegniesz zaraz powiedzieć wszystkiego Kyrie- wytłumaczyła spokojnie- Wiesz, jaka ona jest...będzie sobie chciała sama ze wszystkim poradzić.

Nie pobiegnę powiedzieć o tym wszystkim Kyrie - powiedział Thoqqua - cokolwiek by to było

-Dobrze- powiedziała wyraźnie uspokojona- Nie wiem skąd Kyrie ma te blizny. Wcale mnie to nie obchodzi, prawdę mówiąc. Ale zauważyłam, że obsesyjnie chce...chciała się ich pozbyć. Już kilka razy. Widywałam ją w różnym stanie. Ale ona nie zwracała uwagi na zdrowie, tak bardzo chciała, żeby te blizny zniknęły...i dlatego obawiam się, że tym razem mogła posunąć się za daleko i zadrzeć z czymś, z czym zadzierać nie powinna- zamilkła na chwilę- Rozumiesz, co mam na myśli?

Nie - powiedział spokojnie - Jakbym miał szansę też bym się tego pozbył - zdjął rękawicę i ukazał się lśniący auto mail

Sakura przez chwilę milczała.
-Aby to zrobić- powiedziała cicho- jest kilka dróg. Zupełnie różnych. I wydaje mi się, że Kyrie wybrała tą najgorszą. Powiem wprost: podejrzewam, że przehandlowała swoje życie. I kupiec w każdej chwili może się po nie zgłosić. Musimy jej pomóc.

Eee... - zaczął już nie taki pewny - Ale jaki jest sens w oddania swojego życia by pozbyć się tego czegoś... Nie łatwiej samemu je sobie odebrać?

-Widocznie bardzo jej zależało...jakiś czas bez blizn wzamian za całą wiczność- odpowiedziała.

Thoqqua chwilę się zastanawiał
Ja dalej nie rozumiem - powiedział w końcu - Dla mnie to i tak nie ma najmniejszego sensu

-Dla mnie też- rozłożyła zamiona w geście zrezygnowania- ale widocznie Kyrie coś w tym widzi. Nie wiem jak blizny mogą aż tak przeszkadzać, ale....

Skąd wiesz, że się w coś wpakowała - spytał wreszcie

-Jestem stanowy alchemikiem- powiedziała po prostu- Mam dostęp do pewnych źródeł. To jak? Pomożesz mi?

Taa... - powiedział - raczej tak, ale chcę znać te źródła - uśmiechnął się - W końcu, po prostu, chce wiedzieć w co się pakuję...

-Miejska biblioteka- odparła- i kilka zaobserwowanych u Kyrie objawów.