Niebezpieczna ulica bez latarni.

Ok... może mnie ktoś poniesie bo ta śróbka w lewej nodze mnie łąskocze :P - Wstał i widac, że stara sie utrzymac powage... Spojrzał na Mustanga... - A ten co?

- Przepraszam, ze przerywam. Czy nic panu nie jest panie pułkowniku? - podeszła do Roya służbowym krokiem

-Jeżeli nie jesteś umierający...-Kyrie podeszła do niego <Thoqque> stanowczo- Pomogę ci, bo jesteś mi winny fajkę. Spopieliła się! A to była pamiątka!

Zwą mnie Thoqqua, Thoqqua Youshi... Dla wrogów cicha śmierc, znany zabójca żołnierzy. O tobie słyszałem, byłeś jednym z moich celów zresztą ale po takim kawałku zobaczymy - Zasalutował jak prawdziwy żołnierz - A słyszałeś o Armstrong'u?? Taki napakowany koleś, uważa sie za przystojnego

Fajka?? Którą chcesz?? Rozwiwera <nie wiem jak się to mówi> płaszcz i widzicie rzędy fajek różnych rozmiarów i formatów... - Bierz, którą chcesz - patrzy sam na nie i z przerażeniem zauważa, że większośc jest połamana - Ej ty Mustang.. chodź no tu!!!

Rysujac wzor ktory powinien przywolac CaCO3x2H2O (gips ;p) z ziemi.
- Tak, wszystko w porzadku, tylko chyba bede potrzebowal pomocy zeby wstac i dostac sie na obiad do centrali.
- A co do Armstronga to... jeden z moich podwladnych. - Oddaje salut z usmiechem i pewna wrodzona dowodcom niedbaloscia - Nie jestes glodny ?

Mustang!! dawaj kase za fajki to mój sposób na życie a ty tu nagle mi go niszczysz - podchodzi do oficera zły

Kyrie kręci tylko głową z niedowierzaniem.

- Potrafisz rozwalić całą ulicę a fajek naprawić alchemią nie możesz? - mówi pmagając Mustangowi wstać

Głodny i to jak... Nie zmieniaj tematu!!! Ja chcę fajki spowrotem a przy okazji daj tej dziewczynie... A jak ty się wogóle nazywasz?? - zastanawia się chwile - źle to rozegrałem bo byłem wściekły... - Podchodzi do nieznanej dziewczyny bierze jej dłoń i lekko całuje - czy mógłbym poznac pani le imię, madame??

eee... nie pomyślałęm aby użyc alchemii do naprawy... do tej pory używałem jej głównie do destrujcji, czasem podgrzania wody :)

Kyrie wystraszona cofa rękę szybko zakrywając blizny.
-Eee...mówią na mnie Kyrie Zguba...hmm...z resztą daruj sobie fajkę, może jeszcze da się uratować starą- z nadzieją i w lekkim popłochu patrzy na popioły które zdąrzyły się już częściowo rozwiać.- Ehh...

eee... kto mi naprawi fajki??!! - kręci z niedowierzaniem głową patrząc na to co zostało z nich - Ludzie!! - Dotyka jednej z nich - błysk i fajka jest naprawiona - Jak ja to zrobiłem??

Daje fajkę, którą naprawił Kyrii - ta jest naprawdę dobra, jedna z lepszych jakie miałem kiedykolwiek w kolekcji - zaczyna dotykac kolejnych i naprawiac je cały czas ze zdumioną miną

Szuka wzrokiem następnego dzika - Mysle ze z tymi fajkami da sie cos zrobic, jesli nikt sie nie obrazi za nastepna sztuczke - mowi z usmiechem.
- Ale na obiad moze pojdzmy juz jak smiertelnicy do jakiejs restauracji.

Może pójdziemy na Ramen na kolacje... dobrze robi na trawienie - powiedział do wszystkich Thoqqua naprawiając kolejną fajkę

Podnosi wreszcie wzrok i zauważa drugą, czarnowłosa dziewczynę - A jak sie nazywa pani jeżeli można wiedziec?

-a...ee...dzięki- Kyrie przyjmuje fajkę i zdziwiona obserwuje Thoqquę- A umiałbyś tak z...hmmm...nie, nieważne.- zwraca się do Roya- Restauracja to dobry pomysł, ale teraz nie jesteś chyba w najlepszej formie.

Zdecydujcie się jestem głodny!!! - krzyczy Thoqqua masując się po brzuchu

Sakura dopiero po chwili zauważyła, ze coś do niej powiedziano
- Sakura. Hmm... bedziemy tu tak stać, czy jednak gdzieś pójdziemy?

Roy'owi nic nie jest... a ja jestem głodny!!! - powiedział zły z powodu głodu i tuzina innych rzeczy - mogę go zanieśc do restauracji byle szybko

<dobra, ja muszę lecieć. skończymy to jutro ok?>

<ok, postoimy tu ranni całą noc :P do jutra>

Sznowna ciemnowłosa pani czy byłą by pani taka dobra i zdradziłą swoje imię... - Powiedział Thoqqua z przymilnym uśmieszkiem