Niebezpieczna ulica bez latarni.

Thoqqua wyprostował się i podszedł do zwijającego się z bólu bandyty.
-masz szczęscie, że trafiłeś na mnie - powiedział z kamienną twarzą - kiedyś przyżekłem, że nie doprowadzę nigdy do śmierci człowieka jeżeli nie jest on psem wojska...
- No to... na co po... cholerę wybiłeśmi...nóż?!
- czemu wybiłem ci nóż?? Nie chciałem abyś sie wywrócił i wbił go sobie w brzuch... Jak już powiedziałem nie doprowadzę w żaden sposób do śmierci jakiegoś człowieka

Kyrie spojrzała z niepokojem wgłąb ulicy.
-eee...panie żołnierz....tam jest jakiś papierowy krzak (bo normalnie na ulicy nie ma krzaków :P) i do tego się rusza i...strzela! Niby żołnierze mają pilnować porządku więc zrób coś z tym!

Sorry, że przeszkadzam żołnierzyku ale mam tu kolesia, który rzucił się na mnie z nożem... Ja panią skądś znam

- Zauwazylem... zauwazylem cos jeszcze, schowal sie... ale dopiero kiedy mnie zobaczyl. Moze bandyta zza krzaka nie byl nainteligentniejszym mozliwym przeciwnikiem ale i tak poradzil sobie z nim dziwnie szybko. Nie docenil nas jednak... pewnie teraz mysli ze nie bylismy w stanie go zobaczyc... niepotrzebnie strzelal..... Calkiem to smaczne, nie ?- Usmiecha sie promiennie unoszac kolejny kawalek dziko-pieczeni

Jest pani bardzo podobna... nie ważne - powiedział świdrując wzrokiem stojącą naprzeciwko niego dziewczynę

Zajmij się tym kolesiem.. Jeżeli nie chcesz posmakowac pocisków z 9mm...

Zajmij się tym kolesiem.. Jeżeli nie chcesz posmakowac pocisków z 9mm...

-A ty jesteś zupełnie niepodobny jak na kogoś kto się tak do mnie odzywa- wyraźnie odzyskała równowagę- Żołnierzyku?- uniosła z rozbawieniem brew patrząc na alchemika

Thoqqua zwrócił uwagę na dziewczynę o, której zdązył zapomniec...
-coś mówiłaś?? Jak się odzywa?? Nigdy nie zrozumiem toku rozumowania kobiet <:)>

Thoqqua spojrzał znów na żołnierza...
-Ile można czekac!! Wiedziałęm, ze żołnierze to dyletanci ale człowieku to twoja robota!!

Posyła jej krzywy uśmiech - Półkowniku.... Panie pułkowniku Roy Mustang - Odwraca powoli głowę - Tak się powinieneś do mnie zwracać chłopcze. Przestępcy nie są sprawą wojska. Na razie wyjaśniam grzecznie... A ty ówisz wyjątkowo pewnie jak na faceta z lufą w brzuchu - Przyciska mocniej zimna lufe do brzucha nieznajomego.... Wyciagnal odruchowo i szybko

-Chłopcze?? Jestem na tyle stary aby byc twoim ojcem!! A co do lufy to spójrz na tą na twoim czole - mówi przyciskając mocniej swojego 9mm gnata do czołą półkownika

- Roy Mustang? TEN Mustang? - Sakura już od pewnego czasu przysłuchiwała się rozmowie pozostając nie zauważona. - Drugi człowiek po głównodowodzącym... heh - Uśmiecheła się lekko

kyrie wyglądała na lekko zdezorientowaną
-ale się zrobił tłum...

W krótkim błysku ognia towarzyszacym niewielkiemu pstryknieciu broń nieznajomego zmienia się w żarzący sie stalowy sopel. Wlyskowi towarzyszlyl huk wystrzalu.

Eh... Rób co chcesz ale ja mam nieprzemożoną chęc zasmakowania twej krwii - oblizuje się niewinnie i uśmiecha się dziwnie. Szybkim ruchem dotyka dłonią lufu pistoletu a on wydaje się przez chwilę lśnic jak na południowym słońcu

-Chyba się spóźnił- powiedziała Kyrie do Sakury obojętnie - Nie ma już pistoletu.... :P

Ze stoickim spokojem słowa padają powoli jak wytopione z ołowiu - Ty chyba na prawdę wolno się uczysz

HHehe... A to co?? - W drugiej ręce ma taki sam pistolet - nie... chcę miec wiecej zabawy - składa ręce i kłądzie je na ziemi pod sobą - słyszeliście może o "cichej śmierci"?

Znika w obłokach dymu.. Po chwili słychac głos wołający z nieznanego kierunku - złapcie mnie jeżeli chcecie...

Ziema na ktorej sklada rece staje w plomieniach na skutek kolejnego pstrykniecia. Towarzyszy temu gluchy smiech.

Kyrie szybko odskoczyła gubiąc fajkę. Nie chciała stać między walczącymi, życie było jej jeszcze miłe, mimo, że ostatnio takie marne.

Sakura przesunęła się w stronę Kyrie
-Niebespiecznie się tu robi...

Ziemia dookoła Roya wybucha w dźwięku wielu małych eksplozii