Sadzawka zwana Jeziorem

- Co? Och.. Cześc.. przepraszam. Zamysliłam się. Zdaje sie ze widzielismy sie wczoraj. W bibliotece, tak?

Kyrie dotoczyła się do Jeziorka i widząc siedzących nieopodal znajomych postanowiła nie pokazywać się im w takim stanie. Usiadła ciężko spory kawałek od nich i zaczęła przeszukiwać kieszenie.

Tak - uśmiechnął się - Ale musiałaś gdzieś iśc... Poza tym zawsze jesteś zamyślona.. normale - rozejrzał się podziwiając widok i zauważył Kyrie - Dziwnie wygląda - wskazał na nia Sak

Wstał - Sorry, na chwilę pójdę coś sprawdzic - poszedł dośc szybko w stronę Kyrie, gdy był wystarczająco blisko by zobaczyc jak wygląda zaczął biec - Ludzie! Kto ci to zrobił?

- Tak... Ciekawe dlaczego nie podchodzi do nas... - spojżała w stronę wskazywaną przez Thoqque

-Co mi zrobił?- spytała udając zdziwienie i wyjmując fajkę

Pobiegła za Thoqqua

Nic prócz podbitego oka i pękniętej wargi - powiedział szybko szukając czegoś w kieszeni - I nie wmawiaj mi, ze się wywróciłaś

-Nie wywróciłam się- przyznała- Spadłam ze schodów- zapaliła fajkę i skrzywiła się starając się zaciągnąc, co trochę uniemożliwiała jej puchnąca szybko warga

Po chwili ukląkł przy niej - zdezynfekowałaś to czymś - spytał wciaż zajęty przeszukiwaniem kieszeni.

Sakura pobierznie obejrzała rany
- Wygląddają jakby spadła ze schodów... zdarza się. Ale gdzie upadłaś? U ciebie nie ma przecież schodów - zapytała zaciekawiona

-Oczywiście, że nie- odparła wydmuchując dym- Byłam w bibliotece- odpowiedziała Sak- Tam są schody, całkiem długie, muszę przyznać.

Wiedziałem że nie - powiedział i wyciągnął z kieszeni butelkę spirytusu i czystą chustkę - Wyjmij fajkę - zmoczył lekko chustkę spirytusem - Może zabolec

- Racja... logiczne - mruknęła

-Zostaw to, nic mi nie będzie- skrzywiła się

Na siłę przystawił chustkę do puchnącej wargi Kyrie - Może i nic ci nie będzie ale z tym szybciej się wygoi

Krzyknęła i odsunęła się gwałtownie ,upuszczając fajkę.
-Zostaw- uparła się

Podniosła fajkę z ziemi i zaczęła ja oglądać
- Ładne - powiedziała

Ech - mruknął - nie przeszkadzaj bo będzie trwac dłużej

-zostaw- powtórzyła mocniej- Nic mi nie będzie.
Spojrzała z wyrzutem na sak, która jej nie broniła.

- No co? - popatrzyła przepraszajaco - Thoqqua ma racje. Wygoi się szybcie

Nie narzekaj - powiedział i nadal próbował przystawic chustkę do ust Kyrie - nie będzie bołało... no prawie

-to boli jak cholera- odparła nie poddając się- sam sobie spróbuj

Wiele razy to przeszedłem - uśmiechnął się ale jakoś bez wyrazu - No daj spokój... to tylko chwilka

- Pomóc ci? - zapytała Thoqque