Spalony domek

Skończył jabłko, wstał i rzucił ogryzek najdalej jak potrafił. Chwilę stał i patrzył gdzie spadł. Po chwili siedział już spowrotem zaczynając drugie jabłko

W końcu zrezygnowana i gnana pragnieniem stoczyła się z łóżka czyniąc przy tym trochę chałasu. Przez chwilę siedziała na podłodze bez ruchu, po czym chwiejnie wstała i opierając się o ściany podesła do kranu by się napić.

Thoqqua skończył drugie jabłko i z ogryzkiem postąpił tak samo jak z poprzednim. Usiadł i chwilę się zastanawiał co zrobić ale uznał, że skoro już siedzi to zapali. Wyjął z kieszeni papierosy i zapałki.

Po chwili już wypuszczał z ust bezkształtne obłoki szybko rozwiewającego się dymu.

Po ochlapaniu się w zimnej wodzie poczuła się minimalnie lepiej. Spojrzała za okno i uznała ten dzień za stracony. Wróciła do łóżka, uklękła na nim i z trudem otworzyła skrzypiące, bo nigdy wcześniej nie otwierane, okno. Wydawało jej się, że poczuła dym, ale po chwili stwierdziła, że w jej domku to zupełnie normalne i położyła się gapiąc w sufit.

Wstał i postanowił obejść dom poznając lepiej jego "dziwną" strukturę. Oglądał dość dokłanie każdą ścianę by poznać lepiej to zjawisko. Po jakimś czasie zauważył otwarte okno

<ilu piętrowy jest ten dom + na którym piętrze jest otwarte okno??>

Podszedł do okna i zajrzał do środka - Jak tam? - spytał gdy zauważył Kyrie - Masz zamiar przeleżeć cały dzień?

-Tak- odparła zdecydowanie

Schody się dają we znaki? - uśmiechnął się - Jadłaś coś przynajmniej? - zaśmiał się - Nie... Jeżeli nie wyszłaś z domu to nie...

kiwnęła głową uznając że to wystarczająca odpowiedź na oba pytania.

Ech... przynieść ci coś? - spytał ziewając - Pójdę do sklepu po kolejne jabłka... Ostatnio strasznie mi zaczęły smakować.

-Jeżeli masz ochotę- odparła- Ja jakoś nie jesem zbyt głodna.

Coś ci przyniosę - powiedział odchodząc i znów ziewając - Niedługo będę spowrotem...

Sakura podeszła do bramki a raczej jej szczątków. Zatrzymała się ta na chwilę po czym energicznym krokiem podeszła do drzwi i zapukała.

-Kolejni?- spytała sama siebie i z jękiem nakryła głowę poduszką. Ale niezbyt mocno. Głowa też ją bolała.

Nie uzyskawszy odpowiedzi usiadła przed domkiem.

Idąc do domu Kyrie już z daleka zauważył Sak - Po zachowaniu Kyrie wnioskuję, że nie chce dzisiaj gości - uśmiechnął się i zboczył z drogi by obejść dom dużym łukiem ale tak by wyglądało to, że idzie gdzie indziej

- Nie chce gości? To co ty tu robisz? - poszła za nim

Po jakimś czasie był znów przy oknie pogryzając kolejne jabłko - Na co ci ta poduszka na głowie? - spytał - Mam tu parę rzeczy więc bierz - postawił worek z rzeczami przy Kyrie

-mrumrumrumrupomagamimrumrumru- wymamrotała spod poduszki i z ociąganiem zdjęła ją z twarzy.

Podeszła do okna za Thoqquła
- Cześć Kyrie! - rzuciła wesoło

<obszedłem dom łukiem aby ciebie ominąć :p>

< Iii tam >.<" >

Hę? - Thoqqua odwrócił się i zobaczył Sak - Ty... A tam...