Autor |
Wiadomość |
Xzkwixap74 |
Wysłany: Pią 14:27, 14 Mar 2014 Temat postu: |
|
To chyba spam ;/ |
|
|
Sosofr_24 |
Wysłany: Czw 21:19, 06 Mar 2014 Temat postu: |
|
co to? |
|
|
Gość |
|
|
Gość |
|
|
Oficer |
Wysłany: Nie 17:38, 07 Sty 2007 Temat postu: |
|
<-- ta postać zajmować się będzie sprawami fabuły która ostatnio trochę u nas leży i mchem porasta |
|
|
Samya |
Wysłany: Czw 20:15, 21 Gru 2006 Temat postu: |
|
Venageti, zajmujące cały kontynent państwo na dalekiej północy.
Rządzone przez wojenny klan o tej samej nazwie. Ich walutą było srebro. Wielkie połacie kontynentu przez trzy tysiące lat były dewastowane raz za razem w czasie Wojen Alchemicznych toczonych przez klan i jakichkolwiek jego przeciwników. Wedle jedynych znanych źródeł, znajdujących się w Imperium Xing, takich wojen było przynajmniej dziewięć. Dzisiaj pozostał tylko wielki archipelag, a nikt do niego nie dotrze albowiem ostatnia transmutacja uczyniła wody go otaczające nieprzepływalnymi dla niczego, żeby ustrzec alchemię Venageti przed dostaniem się w niepowołane ręce, i bynajmniej nie z obawy o losy świata, lecz z dumy.
Venageti nie tylko władali kontynetem. Po pięciuset latach brutalnych prac alchemicznych cały klan stał się równierz i rasą nadrzedną kontynentu.
Standardowy Venageti jest nie słabszy niż Homonculus, może używać alchemii bez kręgów i jednocześnie potrafi częściowo omijać prawo równoważnej wymiany, podobnie do Czerwonego kamienia.
Prawdopodobnie jeden Venageti zdołał uciec nim finałowa eksplozja ostatniej wojny zmiotła te państwo, ale tego nikt nie wie... |
|
|
Raven |
Wysłany: Nie 22:21, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
Imię: Raven
Nazwisko: Flamel
Wygląd zewnętrzny: Sięgające pasa, kruczoczarne włosy, chabrowe oczy, albastrowa cera, wzrost ok 173 cm. Zawsze ubrana na czarno.
Znaki szczególne: Wytatułowany na lewej łopatce krzyż. Zawsze ma przy sobie naszyjnik z Kręgiem Transmutacji.
Opis charakteru: Jest typem samotnika. Odkąd straciła ostatnią bliską jej osobę stała się małomówna i wogóle się nie uśmiecha. Jedynym jej przyjacielem jest czarny kot, którego nazwała Guenhwyvar, w skrócie Guen.
Pochodzenie: -
Historia: Nigdy nie opowiada o swojej przeszłości. |
|
|
Kyrie Zguba |
Wysłany: Wto 21:51, 05 Gru 2006 Temat postu: |
|
znalazłam odpowiedni cytat mogący opisywać Kyrie <w końcu human, wszystko trzeba poprzeć cytatami :P> trochę zmodyfikowany, oczywiście.
"Oczy Kyrie (...) były bardzo dziwne. gdy się w nie spojrzało, dłoń machinalnie sprawdzała, czy sakiewka jest na miejscu, a pierścień na palcu. Myśl z niepokojem biegła ku pozostawionym w domu zonie i córkach a wiara w cnotę niewieścią obnażała całą swą naiwność. Nagle traciło się wszelkie nadzieje na zwrot pożyczonych pieniędzy, pięć asów w talii przestawało dziwić autentyczna pieczęć zaczynała wyglądać cholernie nieautentycznie a drogo kupionemu koniowi zaczynało dziwnie rzęzić w płucach. To właśnie sie czuło, gdy patrzyło się w oczy Kyrie"
Co ciekawe mimo tego wszystkiego widocznie wzbudza ona zaufanie obcych skoro może żyć z wyłudzania posiłków od przypadkowych przechodni :P |
|
|
Thoqqua |
Wysłany: Wto 17:44, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
Thoqqua nie pamięta dobrze swej przeszłości... Jego jedyne wspomnienia to sny i ostatnie 2 lata - wtedy to obudził się bez nóg na pobojowisku - jak się później dowiedział bitwie pod Midgardem... Wokół siebie znalazł 2 ciała - przypominały mu one kogoś. Nagle błyski wspomnień przeleciały przez jego umysł. Wciąż dużo nie pamiętał ale miał ogólny zarys jak się to wziął. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z bólu w nogach. Spojrzał na nie i z przerażeniem stwierdził, że ich tam nie ma. Lewą nągę stracił w połowie oda a prawą tuż pod kolanem.
Po chwili zrobiło mu się ciemno przed oczami i stracił przytomność
Obudził się w jakimś domku. Nie mógł sobie przypomnieć skąd się tam wziął. Po chwili błyski wsponmień znów wypełniły jego umysł. Przypomniał sobię o nogach.. Zdarł z siebie kołdrę i zobaczył, że obie sa teraz lśniącymi auto mailami...
W domu zastał miłą rodzinę. Bał się jednak, ze ściągnie na nich niebezpieczeństwo więc jak tylko wyzdrowiał wyruszył w drogę poszukując reszty wspomnień i ulgi na te złe, które wróciły...
Podróżował po świecie i odkrywał kolejne etapy swej mrocznej przeszłości.
Po czasie poczuł, że coś sie z nim dzieje, że ma w umyśle swoje alter ego... Swoje żądne krwii alter ego.
Do jego dotychczasowych problemów dołączył jeszcze jeden. Czuł, ze za każdym razem gdy jest blisko innego człowieka chce go... Chce poczuć jego krew w swych ustach. Nie umiał tego jednak powstrzymać. Im dłużej szukał na to antidotum tym było gorzej...
Pewnego dnia obudził się ranny w lesie, w podartym ubraniu i bez lewej ręki. Rana była jednak przypalona więc nie krwawiła juz ale wciąż była możliwość zakażenia. Wstał i poszedł do pobliskiego miasta, o którym wiedział dzięki widocznym z daleka smugom dymu unoszącym sie z kominów w domach. Gdy wszedł do miasta (które niestety okazało się miasteczkiem) ludzie, a w większości kobiety i dzieci zaczęli uciekać na jego widok, a paru rosłych chłopół zaczęło wyganiać go widłami jak najdalej z miasteczka. Nie znał powodu więc krzyczał na nich, przeklinał a oni dalej go wyganiali. Dopiero gdy go wypłoszyli daleko od miasta poszli z powrotem, upewniwszy się wpierw, że już tam nie wróci... Bez mrugnięcia obcieli mu drugą ręke, tym razem tuż poniżej łokcia i ją także przypalili, a wszystko na żywego. Thoqqua krzyczał, przeklinał, wyrywał się ale nic z tego.
Obudził się wykończony późnym wieczorem. Obok siebie znalazł list gończy z jego podobizną i nagroda za jego głowę. Jako powód była podana masakra w Shrinadzie. Co ja zrobiłem - pomyslał - wynoś się z mojej głowy zły duchu i nigdy nie wracaj. W tej chwili usłyszał turkot kół wozu i wskoczył w krzak niedalego cały czas czując rany, które właśnie otworzyły się na nowo. W wozie był jakiś starszy człowiek. Zatrzymał się niedaleko niego i wszedł w las na potrzebę. Wracając zauważył kawałek materiału na krzaku. Podszedł tam i zobaczył Thoqquę, rannego i marnego.
- Na boga!!! Kto ci to zrobił dziecko? - powiedział. Po chwili zauważył, że zmasakrowane ciało przed nim wciąż żyje i podszedł do niego z postanowieniem pomocy.
-Odejdź jeżeli ci życie miłe - zaczął krzyczeć Thoqqua. Chwilę potem stracił przytomność
Otworzył oczy i zauważył, że zamiast rąk ma auto maile. Mam w połowie zmechanizowane ciało - pomyślał z ironią. Do pokoju weszła jakaś mała dziewczynka. Jak zobaczyła, że się już obudził to nachwilę zesztywniałą. Ale długo spałeś - powiedziła - Tatuś ci zrobił zrobił takie fajne metalowe ręce... Mam nadzieję, że ci się podobają.
- Nie przeszkadzaj mu Elmindredo - powiedział starszy człowiek z lasu wchodząc do pokoju - No idź się pobawić na dworze... - Zamknął za nią drzwi - Jeżeli można to chciałbym wiedzieć jak sie nabawiłeś takich ran...
Thoqqua uznał, że można mu zaufać i opowiedział całą swoją historię, pomijając kilka gorszych kawałków ale człowiek przy łóżku najwyraźniej nie wyczuł kłamstwa.
Żeby osoba w twoim wieku tyle przeszła jest niewiarygodne - powiedział z nutką żalu - współczuję ci. Narazie możesz to zostać jeżeli chcesz
Thoqqua wyraził chęć i tak się stało
Parę miesięcu później gdy uznał już, że jest w pełni sił podziękował za gościnę i wyruszył w drogę. Podrużował od miasta do miasta ucząc się alchemii w bibliotekach i wynajmując za zarobione przez hazard pieniądze najlepszych nauczycieli. Trzeba powiedzieć, że Thoqqua miał niewiarygodne szczęście do kości. Potrafił 3 razy pod rząd wyrzucić po 6 szóstek.
Tak to po wielu latach trafił do Centrali. Biblioteka tutaj przyciągnęła go i postanowił zatrzymać sie tutaj na dłużej. Poza tym poznał kilka interesujących osób od, których może się czegoś nauczy :) <koniec...> |
|
|
Gothreek |
Wysłany: Wto 17:34, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
dla przyjaciuł Goth lub Gothreek jak kto woli ;P |
|
|
Gothreek |
Wysłany: Wto 17:33, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
Gothreek Val'Orden to typowy włuczęga szwędający się po świecie w nadzieji na odnalezienie szczęścia i sensu życia.
Urodził się... tego nikt nie wie, nawet on sam. Starsze małżeństwo znalazło go na dworcu kolejowym jako 1 rocznego maluszka, który umierał powoli z głodu i zimna. Na szczęście udało się go odratowac. małżeństwo nadało mu imię i przygarnęło. Tak rozpoczyna się historia Gothreeka Val'Ordena. w wieku lat 5 zaczął go uczyc alchemii jego przybrany ojciec. Chłopak zapowiadał się na silnego, mądrego i bardzo przystojnego młodzieńca, co okazało się puzniej prawdą. Przyciągała go również alchemia, bardzo przykładał się do nauki co zaowocowało w przyszłości. Gdy miał 16 lat starsi państwo zmarli, w ten sposób Gothreek został sam. Wtedy to rozpoczął swą wędrówkę po świecie... |
|
|
Mikhail Basilisk |
Wysłany: Pią 15:49, 10 Lis 2006 Temat postu: |
|
Mikhail Basilisk jest łażącym po świecie poszukiwaczem przygód, nic innego w sumie nie ma do roboty, po tym co się stało w jego rodzinnych stronach... ale od początku.
Urodził się w mieście-państwie Steichencroe, wysoko zindustrializowanej metropolii, ale nie stroniącej od alchemii, w rządzącej wszystkim rodzinie Basilisk. Jego dzieciństwo nie obfitowało w niezwykłości i było w miarę spokojne, jak trochę podrósł postanowił, że będzie uczył się alchemii i wykazał w tej dziedzinie wyjątkowy talent. Innym zapalonym alchemikiem był William Basilisk, jego wuj. Był to dość ekscentryczny jegomość, łączyło go z Mikiem dość specyficzne podejście do alchemii, obaj nie uznawali żadnych zasad. Potajemnie dokonali kilku brutalnych transmutacji, ale nie odnieśli szczególnych sukcesów. Podczas ostatniego eksperymentu chcieli transmutować maszynę górniczą z kilkoma ludzkimi zwłokami. Stanęli przed bramą. Na szczęście udało im się uciec, ale William już nie był sobą...
Kiedy Mik ostatni raz go widział, wuj podarował mu kilka czerwonych kamieni i ulotnił się prędko nie wyjawiając siostrzeńcowi swoich planów. Kilka dni później, wczesnym rankiem miastem zaczęły wstrząsać potężne eksplozje. Okazało się, że po całym mieście grasowały psie bomby i niszczyły wszystko dookoła. Kiedy to się skończyło, całe miasto było zrujnowane, przeżył tylko Mik. William czekał na niego w mieście, straszliwie zdeformowany przez alchemię i protezy. Kiedy się spotkali, wyjaśnił, że jego obecne postępowanie jest wynikiem szaleństwa, które zstąpiło na niego gdy zobaczył Bramę. Nie mógł tego znieść, jakby coś tamtego dnia wdarło się do jego umysłu i rozerwało go. Pożegnał się z siostrzeńcem i zaczęli walczyć. Trwało to krócej niż się można było spodziewać, William błyskawicznie transmutował podłoże w wielkie działo i wystrzelił kulę armatnią prosto w Mika, ale ten zasłonił się ołowianym murem jednocześnie tworząc wielką rękę, która wyrosła spod nóg Williama i zmiażdżyła go. Mik zabrał wszystkie potrzebne rzeczy i opuścił swój dom w poszukiwaniu przygód, na co wpadł po paru minutach kontemplacji nad widokiem swojego zgniecionego wuja.. |
|
|
Hiszpan |
Wysłany: Śro 21:07, 08 Lis 2006 Temat postu: |
|
No i jestem :evil: kurcze smierdzi tu kotem i nie widze nikogo ,czy ktos ostatno moze widzial kolczaka pormanskiego( moze byc martwy byle nie smierdzial) jest mi potrzebny do eksperymentu.Tak jestem alhemikiem i moge zrealizowac prawie wszystkie zamowienia ( pod warunkiem ze znajde materialy) ale cena nie jest skromna jak by co to dajcie znac do mojej wiezy albo lepiej przyjdzzcie sami , ach eliksiry milosci( i na sraczke) to nie moja specjalnosc to dwie wierze dalej :wink: |
|
|
Sakura |
Wysłany: Pon 22:40, 06 Lis 2006 Temat postu: |
|
Sakura pochodzi z dobrej rodziny. Wychowywana była na dame. Wybrała jednak drogę nauki. Fascynowały ja wzory alchemiczne, ich budowa, regularność linii. Wszystko o wzorach. Nie minęło więc wiele czasu aż zapragnęła wykożystać swą wiedze w praktyce. Alchemii nauczała ją guwernandka, poza godzinami lekcji. Sakura okazała się pojętnym uczniem i gdy usłyszała o możliwosci zostania Stanowym Alchemikiem nie wachała się chwili. Wyruszyła w podróż do centrali aby pobierac nauki w tamtejszych bibliotekach. To jej historia.
Przynajmniej ona tak twierdzi. |
|
|
Kyrie Zguba |
Wysłany: Pon 22:30, 06 Lis 2006 Temat postu: |
|
jako administratorowi wypada mi zacząć :]
kyrie jest piromanką. Zapaloną, że tak powiem :P. Uwielbia ogień i wszystko, co z nim związane, gdy widzi zapałki to aż rączka ją świerzbi :P. Spaliła swój dom mając lat 13. Żałowała wtedy jedynie kota. Przechowywano ją u różnych cioć i babć, jednak ich domy w tajemniczych okolicznościach regularnie stawały w płomieniach. Nie minęło więc zbyt wiele czasu i nikt z rodziny nie chciał jej przygarnąć. Dlatego też nie używa swojego nazwiska, tylko przydomku "Zguba". Ma on dwa znaczenia: coś, co się zgubiło oraz coś, co niesie zniszczenie innym.
Z alchemią zapoznał ją jeden z wujków starający się odwrócić jej uwagę od ognia. Udało mu się, jednak tylko częściowo i nie na długo ;> |
|
|
Kyrie Zguba |
Wysłany: Nie 20:21, 05 Lis 2006 Temat postu: Skąd ja cię znam?- czyli o postaciach trochę szerzej |
|
ze względów praktycznych w opisach nie możemy zawrzeć pełnej i fascynującej historii naszych ukochanych postaci i nas samych więc tu jest miejsce na to, by się trochę rozpisać :] |
|
|